Etykiety

18 stycznia 2016

Starożytny cud narodowy.

Panna Anna powraca ze zdwojoną siłą. Wcale nie jest tak, że sesja i to dlatego. Może trochę, ale tak na poważnie, to realnie brakowało mi takiego własnego miejsca, osobistego zakątku w internetach. Chciałam - mam. No i pięknie. 

Chciałabym lekko ruszyć temat cudownej warstwy społecznej, która w ostatnim czasie przysparza mojemu życiu mnóstwa emocji - staruszkom, lub inaczej krwiożerczym przyczajonym bestiom. Serio. W tym roku akademickim zmieniłam miejsce zamieszkania i żeby dostać się na uczelnię muszę przemierzać Szczecin autobusem. Autobus jak to autobus zawsze przepchany, człowiek na człowieku, kierowca jak po półlitrówce wciska hamulec jak oszalały, tłum faluje ruchem zdecydowanie niejednostajnym, krzyki, piski, narzekania. Klasyka. Oczywiście w drodze na mój ukochany WHUS jest duuuży miejski cmentarz, a co za tym idzie wieczne pielgrzymki pań i panów starszych. Fajnie. Serio. Lubię starych ludzi. Bo historia. Bo doświadczenie. Bo ciasta, sweterki, domowe obiady. Jak tu można nie lubić? Dobrze wiecie, że można. Oj można. 

Przypadek nr 1. Czyli ustąp mi, bo ci z laski wyjadę. I nie nie ważne, że mam okres, zły dzień, skręconą kostkę, czy to, że ona jedzie jeden przystanek. Zwijasz manatki i wciskasz się w tłum opuszczając swoje z trudem zdobyte miejsce. Wkurzające. Wiemy. 
Przypadek nr 2. Dziadek - a weź się posuń - nie mam gdzie - niewychowana smarkula. Tak kocham takie sytuacje. Człowiek na człowieku, ale najlepiej to wysiądź z autobusu i czekaj kolejne 20 minut, bo dziadek mam za mało miejsca dla siebie. Bo ja mam się przesunąć się (ciekawe gdzie), bo przecież ja się cisnę dla przyjemności, a nie dlatego, że nie ma więcej miejsca. On Ci udowodni, że jest miejsce, a przechodząc pociągnie Ci z bara i prawie urwie torebkę. Szczecińscy dziadkowie - jakże uroczy. 
Przypadek nr 3. Siedź dziecko ja zaraz wysiadam. Oj jak mi się krew buzuje w żyłach... Widzę, wchodzi pani starsza, jest miejsce stojące, to zbieram manele, torebka, laptop, kubek termiczny, przybieram wygodną pozę i - niech pani usiądzie - nie, nie ja postoję. Nosz kurka rurka skoro ruszyłam tyłek zgarniając rzeczy zajęłam pozycję przy żółtej rurce trzymaczce, a ona nie potrafi z tego skorzystać... Obstawiam, że siedząc nadal nastąpił by przypadek nr 1. To tak jak z ciastem u ciotki - nie tykasz sernika palcem, ale z kultury wmuszasz z siebie kawałek, bo się postarała. Niestety anielskie babcie nie umieją docenić starań. Ustępować, czy nie ustępować? 
Przypadek nr 4. JA TEŻ WYSIADAM!!! Jedziemy tym przepełnionym autobusem widzimy zbliża się przystanek a) Uniwersytecki, b)Akademikowy. Wydaje się być logiczne, że wysiadać będą studenci stłoczeni jak sardynki w puszce. Niestety dziadki nie rozumią I już przystanek wcześniej muszą przepchać się przez tłum do samego wyjścia. No muszą. Muszą i już. JA TEŻ WYSIADAM!! Patrzy mi prosto w oczy i napiera dalej... Gdzie tu jest logika? Czyżby przy wyjściu rozdawali darmowe tabletki na porost włosów? Ej czekaj!! Ja też chcę zasilić moje słabe włosięta!! Poszedł jak burza. Wysiadł pierwszy! Ej. Nic nie dawali. To po kiego grzyba się pchał?! Dziadki Szczecińskie Niezastąpione. 


   




9 komentarzy:

  1. Ciekawe przypadki opisałaś. Ja na szczęście w Rzeszowie nie spotkałam się z czymś takim, ale to może dlatego, że jeżdżę tylko w soboty i niedziele. Szczególnie w niedziele to luz, ludzi mało (no chyba, że właśnie skończy się Msza). Ale ogólnie nikt żadnego zamieszania nie robi. "Dla wszystkich starczy miejsca" :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja akurat tramwajami jeżdżę i zwykle nie ma tam aż takiej puszki sardynek, ale też czasami zdarzają się jakieś akcje. Raz na przykład jakiś podchmielony koleś nadawał przez całą drogę "studenty pierdolone, nazjeżdżało się tego do stolicy, żebym ja, czterdziestoletni nie mógł sobie usiąść", albo ledwo wsiadła jakaś babcia, jeszcze tak zupełnie z tyłu, że nie było widać od razu to: "miejsce dla starszej pani, chamy pierdolone". Akurat wtedy stałam obok niego, więc się nasłuchałam. Cóż. Nie rozumiem trochę czemu się dziwi, że do Krakowa studenci przejeżdżają, skoro to bodajże najstarsze miasto uniwersyteckie. Poza tym nie jest stolicą już od jakichś dobrych paru lat xD Ale co zrobisz, takie życie.
    Fajnie móc znowu Cię czytać!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Może jeszcze pamięta te czasy gdy był stolicą? Ale to musiałby być chyba wampirem xD

      Usuń
  3. Ludzie na starość niestety często "dziadzieją". Szczególnie, gdy starzeją się w samotności. Trzeba zacisnąć zęby i z uśmiechem dostosować się do nich.

    OdpowiedzUsuń
  4. Mnie to najbardziej zastanawia, jak to jest możliwe - chodza sobie powolutku, przy boku laska, wiadomo, człowiek schorowany, ale gdy zobaczą wolne miejsce, to już migusiem przy nim są :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Obstawiałabym nadprzyrodzone moce, ale co ja tam wiem ;)

      Usuń
  5. Kocham te momenty! Kiedy jeździłam do szkoły autobusem (teraz zostałam obdarzona przez niebiosa przywilejem prowadzeni auta) zawsze spotykałam się z następującą sytuacją. Wsiada staruszka, ja ustępuję grzecznie miejsce (targam przy tym plecak po brzegi wypchany książkami i ledwo go trzymam, ale ok, jestem młoda, dam radę). Babcia odmawia "siedź dziecinko, siedź! Ja postoję!" Oczywiście nie siada i jeszcze się odsuwa więc siadam z powrotem, chociaż mi głupio. Nie zdążę dobrze zgiąć kolan żeby zająć miejsce, a od tej samej staruszki słyszę "Jaka ta młodzież niewychowana! Stary człowiek stoi i nie ma komu miejsca ustąpić!" Ktoś inny wstaje, a babuleńka nieco nadąsana "Teraz to nie chcę!" i stoi aż do miejsca docelowego przy akompaniamencie swoich narzekań. Bezcenne.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Haha tak to jeszcze nie miałam xD Oj straciłabym wiarę w ludzkość całkowicie ;D

      Usuń

Każda opinia popycha mnie w stronę zmiany na lepsze. Wasze wypowiedzi są dla mnie niezwykle ważne. Dziękuję.